Ballada listopadowa

D A D A
Jeden papieros za drugim, za oknem znowu deszcz padaD fis G A
Ten wieczór taki przydługi nie ma do kogo zagadaćD fis G A
Bębnią o szyby krople sarabandą markotnąFis h E A
A u mnie jak to jesienią gości w sercu samotnośćFis H C H
D A D A
Jeden papieros za drugim, za oknem znowu deszcz padaD fis G A
Ten wieczór taki przydługi nie ma do kogo zagadaćD fis G A
Wiatr dyrygent i muzyk snów symfonię układaFis h E A
A mnie jesień się dłuży, łka gdzieś w duszy balladaFis H C H
D A D A D
Jeden papieros za drugim, za oknem znowu deszcz padaD fis G A
Ten wieczór taki przydługi nie ma do kogo zagadaćD fis G A
Czekam aż którejś nocy mróz pomaluje oknoFis h E A
Śnieg smutki zauroczy, może odejdzie samotność...Fis H C H
...wraz z jesieniąe